W
dniu 8 maja 2004r.w Szczawnie Zdroju, w pięknej Sali Konferencyjnej
"Domu Zdrojowego", odbyła się I Konferencja "Polityka
Polski na Ziemiach Odzyskanych po przystąpieniu do Unii
Europejskiej", która rozpoczęła obchody,
przypadającej w 2005 r., 60. rocznicy powrotu Ziem Zachodnich i
Północnych do Macierzy. Organizatorem Konferencji było
stowarzyszenie Stronnictwo Narodowe Oddziału Wałbrzyskiego, a
patronem poseł LPR Andrzej Fedorowicz.
Konferencja
była poprzedzona uroczystą Mszą Św. w intencji Ojczyzny, którą
odprawił ks. Prałat Józef Strugarek, proboszcz
Kościoła Wniebowzięcia NMP w Szczawnie Zdroju. Konferencję
prowadziła Teresa Milanowska, sekretarz Okręgu Dolnośląskiego
stowarzyszenia Stronnictwo Narodowe, która powitała gości i
uczestników. Wśród gości byli między innymi: starosta
powiatu wałbrzyskiego Marek Śpiewak, prezes "Uzdrowiska
Szczawno-Jedlina" S.A. mgr Jerzy Więcek,
wiceprzewodniczący Rady Miasta Wałbrzycha Andrzej Kędzierski,
burmistrz Miasta Niemcza Julian Sadek, Anna Adamkiewicz,
prezes „Civitas Christiana”, oraz działacze SN, LPR i
Młodzieży Wszechpolskiej z Wałbrzycha, Wrocławia i Jeleniej Góry.
Maciej
Badora, prezes SN Oddziału Wałbrzyskiego, powitał i przedstawił
zebranym prelegentów: posła LPR Janusza Dobrosza,
wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych; Jana
Engelgarda, wiceprezesa SN i redaktora naczelnego tygodnika "Nowej
Myśli Polskiej" oraz dr. Dariusza Ratajczaka, pisarza i
działacza narodowego z Opola, który szykanowany i pozbawiony
możliwości wykonywania zawodu, nie składa broni.
Prezes
"Uzdrowiska Szczawno-Jedlina" S.A. Jerzy Więcek przedstawił
zebranym krótką historię uzdrowiska i omówił
właściwości wód leczniczych. Następnie nakreślił perspektywę
rozwoju Uzdrowiska. Powiedział, że „już obecnie, przy
30-procentowym bezrobociu, jakie występuje w okręgu wałbrzyskim,
"Uzdrowisko Szczawno-Jedlina" S.A. zatrudnia około 500
pracowników".
Prezes
Okręgu Dolnośląskiego SN, Stanisław Bulza, w krótkim
wystąpieniu wprowadzającym powiedział, że "na Ziemiach
Odzyskanych potrzeba wielkiej pracy". Stwierdził, że: "Ziemie
Zachodnie i Północne, które w 1945 r. wróciły do
Macierzy są bardzo ważne, ponieważ zmieniły strukturę gospodarczą
oraz dały Polsce ogromny dostęp do morza. Dzisiaj stoją przed nami
poważne zadania: czy potrafimy umocnić polskość, polski stan
posiadania i zagospodarować, ale po polsku, ogromny obszar, aby już
na zawsze pozostał w naszych rękach? Żądania wysuwane wobec państwa
polskiego przez liczne środowiska niemieckie są na tyle poważne, że
muszą budzić nasz niepokój". Kończąc, nawiązał do
przystąpienia Polski do UE, i zacytował myśl śp. Edmunda
Osmańczyka, wybitnego znawcy stosunków polsko-niemieckich:
"Żaden układ sił w Europie i świecie nie gwarantuje nam naszej
siły. Gwarancją siły Polski w każdym układzie sił w Europie i świecie
jest tylko praca Polaków".
Janusz
Dobrosz omówił stosunki polsko-niemieckie i kwestie związane
z Ziemiami Odzyskanymi. Stwierdził, że: „Lata 50. i 60.
zaowocowały ogromnym dorobkiem Instytutu Zachodniego w Poznaniu i
Instytutu Śląskiego. Bo dzięki badaniom historyków z tych
instytutów, a między innymi prof. Zygmunta Wojciechowskiego i
Władysława Grabskiego coraz bogatsza stawała się faktografia. Lecz
już w latach 70. kwestie historyczne zaczęły schodzić na bok".
"W 1990 r. dwukrotnie jeździłem na konsultacje związane z
traktatem polsko-niemieckim do znakomitego znawcy tej tematyki śp.
prof. Alfonsa Klafkowskiego. Muszę powiedzieć, że już wtedy
dostrzegał on to zjawisko. Od połowy lat 70. zaczęła się powolna
erozja polskiej piastowskiej myśli politycznej dotyczącej Ziem
Zachodnich – pod wpływem fundowanych przez Niemcy badaniach
naukowych, wyjazdów, spotkań, konferencji, fundacji... Jak
widać, nie jest to tylko owoc roku 1989" – powiedział.
Dobrosz omówił jak następowało stopniowe fałszowanie stosunków
polsko-niemieckich, a podwaliny dał traktat polsko-niemiecki z 1991
r.: "Kanonem poprawności politycznej było wyciszanie spraw
spornych. Muszę przyznać, że jedynym dziennikiem, który od
chwili powstania zajmował się tą problematyką, był "Nasz
Dziennik" oraz tygodnik "Nowa Myśl Polska". Co do
prasy lokalnej, to kiedy jeszcze "Słowo Polskie" było w
polskich rękach, publikowało moje uwagi. Raz w "Polityce"
ukazał się drobny artykuł, że "kiedyś straszono polskie dzieci
Hupką i Czają, a teraz niemieckie będzie się niebawem straszyć
Dobroszem". A ja się przecież nie upominałem o nic innego, jak
tylko o partnerskie stosunki polsko-niemieckie oparte na prawdzie, a
nie na fałszu, tak jak dawniej przyjaźń polsko-sowiecka. Uważałem, że
na takim traktacie prawdziwej przyjaźni nie można budować".
Następnie
Dobrosz omówił kwestię roszczeń niemieckich: „W 1998 r.
Bundestag niemiecki podjął rezolucję, w której uznał powojenne
wysiedlenia Niemców za niezgodne z prawem międzynarodowym i
wyraził de facto poparcie dla roszczeń tzw. wypędzonych. Bundestag
zaapelował do rządu federalnego, aby „nadal działał na rzecz
legalnych interesów wypędzonych". Takie stwierdzenie
padło po raz pierwszy w oficjalnym dokumencie państwowym.
Równocześnie następowało fałszowanie II wojny światowej i za
wszelką cenę usiłuje się pokazać, że wszyscy byli jednocześnie i
ofiarami, i katami. Kompletny relatywizm". Wystąpienie posła
Dobrosza było wielokrotnie przerywane brawami. W zakończeniu poseł
powiedział: "Jesteśmy na Ziemiach Odzyskanych u siebie, lecz
stale musimy być czujni i nie możemy też zaniedbywać badań nad
narodową historią i utrwalania śladów martyrologii Polaków".
Dr
Dariusz Ratajczak omówił ofensywę tzw. mniejszości
niemieckiej na terenie Województwa Opolskiego, zwracając uwagę
na to, że jej działania nie spotykają się z jakąkolwiek reakcją
establishmentu. Jako przykład podał wydaną niedawno książkę pt.
„Historia narodu śląskiego”, w której
otwarcie nawołuje się do oderwania Śląska od Polski. „Kiedy
dzwoniłem do licznych instytucji w Opolu, pytając, jaka będzie ich
reakcja, mówiono mi, że nic się nie stało, a w Polsce mamy
wolność słowa. W takim razie, mówiłem, to ja też przywiozę
swoje książki” – mówił Ratajczak. Mimo to, w
ostatnich latach odnotować należy stopniowy spadek wpływów
tzw. mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie – zauważył
Ratajczak. Wśród przyczyn tego stanu rzeczy wymienił m.in.
niski poziom przywódców tej mniejszości: „Henryk
Kroll jest dobrym weterynarzem, ale fatalnym politykiem” –
powiedział Ratajczak.
Jan
Engelgard, nawiązując do wystąpienia Janusza Dobrosza, stwierdził
m.in.: „Po 1989 roku opinia publiczna w Polsce uległa
propagandzie organizowanej przez elity polityczne i intelektualne,
które postanowiły, w ramach „odchodzenia od komunizmu”,
zweryfikować dotychczasowy dorobek polskiej myśli zachodniej. Jednym
z mitów, jakiemu ulegliśmy, to także mit „odchodzenia od
Jałty i Poczdamu”. Takie slogany słyszymy często, ostatnio z
ust Aleksandra Kwaśniewskiego. Tymczasem, z punktu widzenia prawdy
historycznej i polskiej racji stanu – są to tezy niebezpieczne.
W Jałcie mocarstwa postanowiły przesunąć granice Polski ze wschodu na
zachód i zaleciły zorganizowanie w demokratycznym państwie
polskim wolnych wyborów. W Poczdamie usankcjonowano to,
wyznaczając naszą zachodnią granicę. Tak więc naprawdę, Jałta
wypełniła się w roku 1991, kiedy w Polsce przeprowadzono wolne
wybory. Szermowanie tezą o „przekreśleniu Jałty i Poczdamu”,
to wychodzenie naprzeciw stanowisku niemieckiemu, bo to Niemcy nigdy
nie uznały wyników II wojny światowej”. Na zakończenie
Engelgard, który jest także kierownikiem Wydziału Ziem
Zachodnich SN, powiedział, że "główne uroczystości
zbliżającej się 60. rocznicy powrotu Ziem Odzyskanych powinno
zorganizować Stronnictwo Narodowe”.
(sb)
Nr
21 (23.05.2004)
|