Najnowsza historia Ukrainy jeszcze nie znała tak
probanderowsko nastrojonego prezydenta jak Wiktor Juszczenko.
Paradoksem jest to, iż jego ojciec był więźniem nazistowskiego obozu
w Oświęcimiu, a syn jest zwolennikiem nazistów ukraińskich
spod znaku OUN-UPA. Na swoim stanowisku prezydenckim Juszczenko nie
ma czym się pochwalić, tak w polityce, jak i gospodarce. Wbrew swoim
zapowiedziom reform państwa podczas „rewolucji pomarańczowej”
niczego nie zmienił. Krajem nadal rządzi szara strefa oligarchów
rodowodem z Doniecka i Dniepropietrowska. Korupcja w kraju za rządów
Juszczenki nawet wzrosła. Do władzy w rezultacie wyborów
doszli ludzie jego konkurenta w wyborach prezydenckich Wiktora
Janukowycza.
Jeden z dyrygentów mafii ukraińskiej, a
dziś deputowany do parlamentu, Rinat Achmetow cynicznie
oświadcza, że chyba stanie na czele parlamentarnego komitetu ds.
walki z przestępczością zorganizowaną. No a w kraju jest prawie tak
samo, jak za reżimu prezydenta Leonida Kuczmy, z tą tylko
różnicą, że gospodarka ukraińska obecnie funkcjonuje jeszcze
gorzej. A prezydent Juszczenko tymczasem walczy o nadanie
zbrodniarzom UPA statusu weteranów wojny ojczyźnianej
(sowiecki status kombatantów II wojny światowej). Niedawno z
ujawnionych dokumentów nowej koalicji parlamentarnej
projuszczenkowskiego bloku politycznego „Nasza Ukraina”
wynika, że jednym z głównych punktów przyszłej koalicji
ma być uchwała parlamentu o nadaniu upowcom statusu weteranów
wojny. Juszczenko walczy w tej sprawie uparcie – OUN-UPA w
jego rozumieniu była organizacją ludzi prawie świętych. Nigdy z jego
ust nie usłyszysz o zbrodniach upowskich, na sumieniu których
są tysiące niewinnie zabitych Polaków. Gloryfikacji
organizacji zbrodniczej OUN-UPA pomagają także nowe władze polskie,
które niczego nie zmieniły w tej kwestii. Ostatni udział
prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w tzw. uroczystościach w
Pawłokomie został wykorzystany przez obecnych spadkobierców
OUN-UPA na Ukrainie. Wersja, że to Polacy byli winni temu, że
banderowska UPA niszczyła ich, znowu jest wykorzystywana przez
nacjonalistów. Trudno mi powiedzieć o czym rozmawiają
prezydenci Ukrainy i Polski podczas dosyć licznych spotkań w wąskim
gronie. Ale chyba prezydent RP Kaczyński nie próbuje zmienić
chociażby częściowo stanowiska ukraińskiego prezydenta Juszczenki w
kwestii rzezi polskiej ludności cywilnej podczas II wojny światowej
na Kresach. Bo inaczej prezydent Juszczenko byłby bardziej ostrożny w
dziele uczynienia ze zbrodniarzy banderowskich bohaterów
narodu ukraińskiego. Ale dzięki Opatrzności Bożej wszystkie te próby
gloryfikacji OUN-UPA odwracają Ukraińców od Ukrainy Juszczenki
i jego nacjonalistycznej spółki. Robiąc ze zbrodniarzy
bohaterów prezydent Juszczenko zadaje cios ideologii
odrodzenia narodu ukraińskiego jako wspólnoty. „Banderyzacją”
państwa prezydent Juszczenko dzieli kraj na Wschód i Zachód.
To nie Donieck inspiruje nastroje separatystyczne, ale prezydent
Juszczenko swoją nieumiejętną polityką. Władze lokalne w
odpowiedzi na nieudolną ukrainizację Wiktora Juszczenki uchwalają
decyzje o nadaniu językowi rosyjskiemu statusu języka regionalnego.
Ukrainizacja oparta na kłamstwach historycznych nie daje dobrych
rezultatów. Zaściankowa polityka postpomarańczowa na Ukrainie,
wspierana także krótkowzrocznie przez obecne władze polskie,
nie przynosi żadnych owoców, oprócz gorzkich tendencji
separatystycznych. W obecnej sytuacji można zrozumieć miliony
Ukraińców na wschodzie i południu, którzy nie chcą
Ukrainy a la Juszczenko, gdzie bohaterami narodowymi będą Stepan
Bandera i Roman Szuchewycz, których ręce są po łokcie umazane
we krwi niewinnych, tak Polaków, jak i Ukraińców.
Czy nareszcie kiedykolwiek ukraiński prezydent Juszczenko, który
deklaruje, że wierzy w Boga, nauczy się odróżniać dobro od
zła? I czy nareszcie władze polskie nauczą się odbierać Ukrainę taką
jaką ona jest w rzeczywistości a nie wyśnioną?
Z
Kijowa Eugeniusz Tuzow-Lubański
Nr
24-25 (11-18.06.2006)
|