W pogoni za króliczkiem zwanym Gazociąg
Północny stajemy się powoli śmieszni i groteskowi. Ze sprawy
tej uczyniono w Polsce coś na kształt ostatecznego testu na
patriotyzm. Kiedy więc jeden z urzędników napomknął tylko, że
trzeba się zastanowić, czy nie zmienić taktyki i zwyczajnie
przyłączyć się do projektu – natychmiast go zdymisjonowano, a
ci politycy, którzy najpierw wspierali taki pomysł, z marszu
zmienili front i wyparli się, by kiedykolwiek o tym myśleli. Potem
była próba przekonania całej Europy, by nie dawała na ten cel
pieniędzy i już okrzyczano sukces, a tu masz babo placek – Unia
chce sfinansować oczyszczenie dna Bałtyku z wraków i broni
chemicznej. To de facto wejście UE do projektu. Lekcję realizmu dał
na szczycie Rady Europy przedstawiciel Finlandii, który
stwierdził, że nie rozumie obaw przed „rosyjskim szantażem
gazowym”. Rosja ma gaz, a my twardą walutę – to
najlepsza gwarancja bezpieczeństwa, oni potrzebują waluty a my gazu –
stwierdził Fin. Przypomnijmy tylko, że Finlandia jest uzależniona od
gazu z Rosji w 100 procentach, my w 42.
Co
na to Polska? A oto nowy pomysł ośrodka prezydenckiego. Podjął on
inicjatywę zorganizowania międzynarodowego szczytu energetycznego,
bez udziału Rosji. Kancelaria Prezydenta RP poinformowała, że w lipcu
ma odbyć się nieoficjalne spotkanie prezydentów Polski –
Lecha Kaczyńskiego, Ukrainy – Wiktora Juszczenki,
Kazachstanu – Nursułtana Nazarbajewa i Azerbejdżanu –
Ilhama Alijewa. Ma ono mieć „charakter konsultacji, a
prezydenci mają rozmawiać m.in. o bezpieczeństwie energetycznym”.
W Rosji przyjęto tę wiadomość z mieszaniną zdziwienia i politowania.
"Pomysł takiego forum w Eurazji bez udziału Rosji wskazuje, że
Polska nie wyciągnęła żadnych wniosków z zimowego kryzysu w
dostawach gazu. Jeśli Polska, członek Unii Europejskiej, zarzuca
partnerom jednostronne działania bez uwzględnienia ich interesów,
a jednocześnie sama je inicjuje, jest to dla Brukseli poważny temat
do przemyślenia" – oświadczył jeden z rosyjskich
polityków. Nasze gazowe harce nic nie dadzą, gdyż nie można
zmienić realiów gospodarczych i geopolitycznych. Tylko po co
tracić czas na jałowe gesty?
Jan
Engelgard
Nr
28-29 (9-16.07.2006)
|