<< powrót

Z szafy Ryszarda Reiffa – Sierow, Nowak-Jeziorański, Ekerling i inni

Zdzisław Szuba

Po listach, teczkach modne są obecnie też szafy. Ostatnio wiele się pisze o tak zwanej szafie pułkownika Lesiaka, przez co rozumie się tajne papiery, jeśli nie wręcz archiwum odpowiednich służb. Dedykowana pamięci Bolesława Piaseckiego, niedawno wydana książka jego przyjaciela i bliskiego współpracownika Ryszarda Reiffa będąca na pewno edytorskim wydarzeniem, też przyjmowana jest w atmosferze sensacji udostępnionych po latach tajnych akt. I gdyby nie obowiązująca nadal w tzw. opiniotwórczych salonach zasada, że o twórcy PAX-u nie wypada mówić, a jeśli już, to tylko źle, przyjęto by tą publikację jako bestseller.

Dysponujemy jak dotąd tylko pierwszym, prawie 400 stronicowym tomem tego dzieła zatytułowanego „Archiwum Stowarzyszenia PAX”, a poświęconego jak głosi podtytuł refleksjom z pogranicza historii, ideologii i polityki tej organizacji. Skupiają się one wokół takich zagadnień jak te, które również w podtytułach zaznaczono: „Piasecki – Sierow pojedynek o życie więźnia z generałem NKWD”; dalej „Jan Nowak-Jeziorański kontra Bolesław Piasecki” czy wreszcie – „Kto porwał i zamordował syna Piaseckiego?”

O tym jak cenna i potrzebna jest ta publikacja świadczyła jej warszawska promocja w Domu Literatury, w miejscu znanym z licznych wydarzeń, nie tylko kulturalnych ale i politycznych. Odbyła się ona z czynnym udziałem ludzi, których można określić jako świadków i zarazem kreatorów naszego życia publicznego, osób związanych na pewnych etapach swej działalności z ruchem Społecznie Postępowym Katolików, jak też i tych, którzy, zajmowali i zajmują odmienne do dziś stanowiska ideowe. Można było słyszeć opinie, co tu należy szczególnie podkreślić, że osoba Bolesława Piaseckiego i kierowany przez niego po wojnie ruch zasługują na obiektywne i rzetelne opracowanie w naszej historiografii. Potwierdzeniem tego był niedługo potem publiczny wykład – współorganizowany przez tygodnikMyśl Polska” – młodego naukowca z Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. G. Straucholda, jaki odbył się w warszawskim Muzeum Niepodległości. Poświęcony był twórcy Instytutu Zachodniego, profesorowi Zymuntowi Wojciechowskiemu. U Literatów, co i ja uznaję za godne uwagi, że dzieło Ryszarda Reiffa – znanego też pod partyzanckim pseudonimem „Jacek” – jest z jego strony aktem prawdziwej odwagi, równym podjęciu przez niego w wieku 19 lat walk partyzanckich w Uderzeniowych Batalionach Kadrowych (UBK) Konfederacji Narodu, brawurowej jego ucieczki z sowieckiego łagru pod Riazaniem, czy odmowy podpisania dekretu Rady Państwa o stanie wojennym w grudniu.1981 r.

W tytule omawianej tu publikacji jak też w niniejszym jej przedstawieniu padają takie słowa jak „archiwum” czy „szafa” (w domyśle: „z teczkami”). Zachodzi tu potrzeba pewnych wyjaśnień. W odniesieniu do Stowarzyszenia PAX, czy ludzi istotnie z nim związanych używanie tych określeń jest właściwie umowne, jak się powiada: daleko na wyrost. Mogę w tym miejscu wyznać, iż sam zostałem w jakiś sposób w swej młodości „naznaczony” PAX-owską szafą. Jako student KUL, specjalizujący się w mediewistyce nauczyłem się szacunku dla wszelkich dokumentów, ale życie, więzienie na UB już wcześniej nauczyło mnie też, że nie należy „nawet pod ziemią” gromadzić świadectw swej działalności. A jednak, kierując Kołem Społecznie Postępowym Studentów KUL, wystąpiłem na Zespole Centralnym Stowarzyszenia PAX opiekującego się naszym kołem o możliwość odpowiedniego urządzenia naszego pokoju na tej uczelni, wyposażenia go między innymi w szafę na najniezbędniejsze dokumenty. Zostałem wyśmiany publicznie i potem długo musiałem się tłumaczyć starszym działaczom PAX-owskim doświadczonym stalinowskimi represjami, do czego właściwie potrzebny był mi ten mebel tyleż domowy co biurowy. Ostrzegano przy okazji, jak w ówczesnej rzeczywistości, niewinne nawet z pozoru papiery mogą być wykorzystane nie tylko przeciwko mnie, ale i innym kolegom, których w Kole było kilkuset i którzy byli opatrzeni wilczymi biletami, i właśnie w KUL a potem w PAX-ie szukali azylu. Mówiono i o tym na spotkaniu z Ryszardem Reiffem.

Gdy po latach, z mym przyjacielem z mediewistycznym studiów, znawcą martyrologii duchowieństwa, odwiedziliśmy w Białymstoku jego konfratra, sędziwego profesora w tamtejszym seminarium duchownym zajmującego się gromadzeniem materiałów o losach kapłanów na Wschodzie i w sieni jego starego domu, do której prawie z ulicy się wchodziło, dostrzegliśmy wysypujące się z szafy cenne papiery, przypomniały mi się przestrogi co do „mojej” niezabezpieczonej szafy w pokoiku nad starą bramą KUL-owskiego gmachu. Uznaliśmy za stosowne zwrócić na to uwagę na potrzebę zabezpieczenia owego wschodniego„archiwum” ówczesnemu administratorowi apostolskiemu archidiecezji w Białymstoku.

Nauczyłem się też rychło także i w innych kościelnych środowiskach, że wielu materiałów należy szukać nie w oficjalnych zbiorach, bibliotekach czy archiwach, lecz w prywatnych zasobach ludzi związanych z tymi instytucjami. Stąd też słysząc, czy czytając o „Archiwum Stowarzyszenia PAX (kiedyś Biuro Historyczne) wiem jak daleka jest ta instytucja od tych wyobrażeń, jakie podsuwają nam w tym względzie prawie codziennie telewizyjne przekazy o dokumentach (podawanych w białych rękawiczkach!) i o sposobach ich przechowywania. Przykładem może być Instytut Pamięci Narodowej. Więcej bowiem mówią mi już przypisy do prac naukowych poświęconych czy to Konfederacji Narodu, czy PAX-owi powołujące się na prywatne archiwa, takie jak właśnie Ryszarda Reiffa, doktora Jerzego Hagmajera czy Adolfa Gozdawy Reutta. Być może są jeszcze inne zbiory, dokumenty trzymane nadal w ukryciu, może nawet jeszcze pod ziemią, chociaż i ich zasoby, w dzisiejszej naszej rzeczywistości mogą być różnie wykorzystane.

Dezinformacja upowszechniana uporczywie przedstawia i Bolesława Piaseckiego, i ludzi PAX-u jako agentów sowieckich. Nowa książka o twórcy powojennego ruchu społecznie postępowego katolików pomawianego o świadome, agenturalne rozbijanie jedności Kościoła, ukazuje się w momencie, kiedy tenże Kościół zdaje się być dramatycznie podzielony na tzw. Kościół otwarty (łagiewnicki) i zachowawczy, ludowy (toruński ); kiedy życie kościelne wstrząsane jest co raz to nowymi aferami związanymi z ujawnianymi dokumentami o współpracy duchownych z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa. Można by powiedzieć, że owe bolesne „odkrycia” dotyczą środowisk określających się za jedynie ortodoksyjne i mające prawo określania się jako katolickie. Sądzić by też można, że napiętnowane przez nich jako nieprawowierne i agenturalne inne kręgi katolików były tak izolowane, że nikomu nie przychodziło nawet do głowy werbować spośród nich tajnych informatorów, o tym co naprawdę działo się w Kościele.

Warto by na pewno podjąć, odrębny, obszerny temat jaki nasuwa lektura książki Reiffa zwłaszcza rozdziału mówiącego o dwu obliczach Kościoła w dobie PRL-u „non possumus” i „durare. Postawa PAX-u w tej kwestii, którą odważnie podejmuje jego były przewodniczący zasługuje jednak, by poświęcić mu odrębną publikację. Pasjonującą lekturę „Jackowych” refleksji z pogranicza historii, ideologii i polityki PAX-u u każdego myślącego krytycznie człowieka przerywają z każdą niemal stroną autorefleksje, pytania o to, jak to się dzieje, że tak oczywistym prawdom trudno przedostać się do publicznej wiadomości.

Dlaczego tylko w zamkniętych środowiskach można słyszeć opinie wybitnego znawcy zagadnienia, że rozmowy Bolesława Piaseckiego z gen. NKWD Iwanem Sierowem nie miały charakteru agenturalnego, ale były kontaktami politycznymi. Strona sowiecka bowiem nawiązywanie ich z innymi niż partyjnymi czynnikami w okupowanych przez siebie krajach, w naszym przypadku z przedstawicielami podziemia czy reprezentantami rządu na emigracji (grupa 16-tu, Mikołajczyk) powierzała swym służbom bezpieczeństwa. Taką właśnie autorytatywną opinię z ust prof. Andrzeja Friszke, podkreślającego swe zaangażowanie w Klubach Inteligencji Katolickiej i w środowiskiem „Więzi” słyszeć można było w referacie wprowadzającym do dyskusji nad książką Reiffa o Piaseckim.

Dlaczego tylko w zaciszu domowym, jak to miałem okazję u siebie, dowiedzieć się od skierowanego specjalnie przez samego Gomułkę znawcę prawa i kryminalistyki na miejsce odnalezienia zwłok wstrząsających szczegółów, syna Bolesława Piaseckiego. Zabójstwa mającego znamiona mordu rytualnego. Pytać można za czyją sprawą kłamliwe wersje o tym zdarzeniu, nagłaśniane w naszych mediach, rozpowszechniane celowo także w środowiskach kościelnym, mogły być prostowane jedynie w PAX-owskiej prasie? Mogła natomiast wieść spokojnie żywot kłamliwa wersja o tym, że Bohdan Piasecki uciekł od ojca do żyjącej w Anglii matki, gdyż całkowicie ignorowane było przez nasze media i emigracyjne rozgłośnie, m.in. publiczne oświadczenie słynnego kapelana Konfederacji Narodu i Powstania, ks. Józefa Warszawskiego (ojca Pawła). W Rzymie w gronie przebywających tam kapłanów z Polski oświadczył on, że był świadkiem bohaterskiej śmierci Haliny Piaseckiej, łączniczki AK w Powstaniu Warszawskim. Nie przedostała się też szerzej do opinii publicznej tak sensacyjna sprawa, że sami przyjaciele szefa PAX-u tropili na własną rękę sprawców porwania i mordu chłopca, że uniemożliwili na przykład wyjazd do Izraela, gdzie schronili się inni mordercy, taksówkarzowi Ekerlingowi.

Bohaterskim, wręcz „legendarnym kurierem” okrzyknięty został natomiast zajadły wróg Piaseckiego i PAX-u Zdzisław vel Jan Nowak-Jeziorański, któremu Reiff, gdy to było już u nas możliwe, w swych licznych publikacjach, zgromadzonych teraz we omawianej książce udowadniał mijanie się z prawdą. Nie pisząc tego wprost, „Jacek” udowodnił, że na „legendę” kuriera z Warszawy zasłużył sobie chyba przenoszeniem wyprodukowanych na UB fałszywek takich autorstwa ukrywających się potem w Izraelu pułkowników Światły czy Winiawskiego. By nie kończyć Jackowym pytaniem jak to było możliwe?! Należy wyrazić wiarę w to, że choć odwaga obecnie wcale nie staniała, to w coraz większym stopniu nasze spojrzenie na przeszłość, także na nasze wczoraj związane z „Dziś i Jutro” – opierać się będzie na prawdzie.

Zdzisław Szuba

Nr 26-27 (25.06-2.07.2006)