<< powrót

Kto stał za zamachem na Jana Pawła II?

Grzegorz Pustkowiak

13 maja br. obchodziliśmy 25. rocznicę bezprecedensowego zamachu na życie Ojca Świętego Jana Pawła II. Obchodzimy ją w rok po powrocie po jego powrocie do Domu Ojca. Epizod ten został przepowiedziany kilkadziesiąt lat wcześniej w Fatimie przez Najświętszą Maryję Pannę, a tekst tego objawienia opublikowany został już po zamachu w roku 2000.

Na temat wydarzenia z 13 maja 1981 r. wiemy sporo, jednak nie wiemy wszystkiego. Sługa Boży Jan Paweł II już wie kto za tym stał i mamy nadzieję, że Jego orędownictwo sprawi, że kurtyna zagadkowości rychło odsłoni wszystkie fakty. Ja jednak poruszając się w sferze racjonalnej jak i transcendentnej chciałbym wyrazić swój pogląd na tę sprawę. Posłużyłem się nie tylko znanymi faktami na płaszczyźnie racjonalnej oraz transcendentnej, ale również chcę sprowokować czytelników do wyrażenia swoich poglądów i domniemań na ten problem.

Podstawowe pytanie jest: Kto stoi za tym zamachem? Zamachowcę Mehmeda Ali Agcę natychmiast ujęto z bronią w ręku na miejscu przestępstwa. Okazało się, że jest członkiem terrorystycznej organizacji Szare Wilki i że na miejscu zamachu było jeszcze kilku członków tej organizacji z szefem grupy Oralem Celikiem. Widać, że „na miejscu” zamach był dobrze zorganizowany, tyle tylko, że „cel” przeżył. Sama organizacja Szare Wilki tego zamachu nie mogła zrobić, bo jaki miałaby interes zabijając Głowę Kościoła Katolickiego? Musiało to być przedsięwzięcie na skalę globalną … i tu należy szukać sprawców. Oral Celik w swej książce pisze o spisku wewnątrz Watykanu sugerując nazwiska niektórych kardynałów, którym mógł nie odpowiadać styl pontyfikatu papieża z Dalekiego Kraju. To potwierdził niedawno w swych wypowiedziach cyngiel zamachu z 13 maja 1981 r. Ali Agca. Ale ta wersja przynajmniej dla katolików wydaje się absurdalna, a nawet bulwersująca. Żaden z kardynałów nie mógł się tego dopuścić, bo choć szatan potrafi być bardzo przebiegły to kardynałowie są związani przysięgami, posłuszeństwem, dyskrecją, a nawet przysięgają, że w chwili próby oddadzą życie za papieża. Każdy kto ma silną wiarę odrzuci tę teorię wierząc, że chociażby któremuś z kardynałów chodziły po głowie jakieś szatańskie zakusy to zaraz zjawi się Archanioł Gabriel i je stamtąd wymiecie. Tak więc ta wersja wydaje się odwróceniem uwagi w poszukiwaniu prawdziwych sprawców.

Innym śladem jest tzw. bułgarski trop, który miał doprowadzić do Kremla. Niestety z braku dostatecznych dowodów uniewinniono Ajwazowa i Antonowa w śledztwie sędziego F. Impossimato. Jednakże zastanówmy się, czy KGB lub inne służby specjalne jakiegoś komunistycznego państwa mogły zorganizować taki zamach? Niewątpliwie miały motyw i to niebagatelny. Papież pochodził z kraju, w który wchodził w skład globalnego systemu komunistycznego, a sami komuniści obawiali się, że zacznie skutecznie naprawiać „błędy Rosji”. W Jego Ojczyźnie powstał w tym czasie i rozrósł w siłę pokojowy ruch antykomunistyczny nawiązujący do chrześcijaństwa. Istniała obawa, że pociągnie on swą osobą i inne kraje zniewolone przez komunizm. Tak więc Jan Paweł II był wrogiem numer jeden, ale czy komuniści nie wybiegali myślami do przodu? Czy nie myśleli, że w tym momencie bardziej groźny może On być martwy niż żywy? Poza tym mija już prawie ćwierć wieku od tego wydarzenia, komunizm i ZSRS upadły, a w Rosji panuje inny ustrój. Można sobie zadać pytanie: czy nie znalazłby się jakiś szperacz-dziennikarz żądny sensacji, który w sobie znany sposób dotarłby do akt KGB dotyczących dyrektyw działania tych służb poza Żelazną Kurtyną. W Rosji dzisiaj są ludzie, którzy dla pieniędzy sprzedadzą własną matkę, jeśliby znalazł się jakiś kupiec. Chociaż nie wolno nam wykluczyć zniszczenia tych akt jakiś czas po nieudanym zamachu za wiedzą Kremla. Wszak zawsze można zatrzymać śledztwo na Szarych Wilkach, a Kremlowi zależałoby na tym, żeby ślady nie prowadziły do jego kryjówek. Na zasadzie ręka rękę myje można doprowadzić do stwierdzenia, że gdy nie ma dowodów to nie ma oskarżenia.

Jednakowoż trop moskiewski wydaje się w skali ogólnej najbardziej prawdopodobny. Badanie racjonalistyczne tej sprawy na dobrą sprawę na tym się kończy. Przejdźmy zatem do sfery transcendentnej.

W chwili zamachu i jakiś czas przed nim sam papież mógł wiedzieć, że na jego osobę może być zorganizowany zamach i to ze skutkiem śmiertelnym, a zrozumiał to wydarzenie dopiero po zamachu w Klinice Gemellego, gdy przyniesiono mu pewien arcyważny dokument do przeczytania. Mało, takiego zamachu mogli spodziewać się również jego poprzednicy. O co tu chodzi? Chodzi mianowicie o Trzecią Tajemnicę Fatimską, w której Maryja wyjawiła dzieciom fatimskim przebieg historii XX wieku:

I zobaczyliśmy w nieograniczonym świetle, którym jest Bóg: (…) Biskupa odzianego w Biel ‘mieliśmy przeczucie, że jest to Ojciec Święty’. Wielu innych Biskupów, Kapłanów, zakonników i zakonnic wchodzących na stromą górę, na której szczycie znajdował się wielki Krzyż zbity z nieociosanych belek, jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego korą; Ojciec Święty , zanim tam dotarł, przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane i na poły drżący, chwiejnym, krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł modląc się za dusze martwych ludzi, których ciała napotykał na swojej drodze; doszedłszy do szczytu góry, klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku, w ten sam sposób zginęli jeden pod drugim Biskupi, Kapłani, zakonnicy i zakonnice oraz wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet różnych klas i pozycji”.

Z wizji, którą dzieci fatimskie zobaczyły 13 lipca 1917 r. wynika jedna pewność: prześladowanie Kościoła i zamach jakiejś zbrojnej grupy na papieża. Nie będę interpretować tego fragmentu, ale pozwolę sobie na zadanie zasadnych pytań w związku z tym. Między 13 lipca 1917 a 13 maja 1981 r. rzeczywiście miało miejsce prześladowanie Kościoła i jego ludzi np. w Rosji, Meksyku, Hiszpanii, a także prześladowanie chrześcijan przez neopogański narodowy socjalizm. Przede wszystkim należy też wspomnieć o takowych prześladowaniach w krajach komunistycznych po II wojnie światowej (w tym w Ojczyźnie papieża Jana Pawła II). Myślę tu o kwestii fizycznej prześladowań, np. o eliminacji biologicznej. To jednak były poszczególne regiony świata, w pewnych okresach czasowych. Jednakże co oznacza to: „wielkie miasto w połowie zrujnowane”? Raczej nie chodzi tu o ruiny architektoniczne bądź demograficzne, te szybko można odbudować. Natomiast ruiny duchowe nie są takie szybkie do zniwelowania. W chwili zamachu na Jana Pawła II połowa świata była pod władzą komunistów, chociaż Rzym i Włochy nie były, a tam miał miejsce zamach. Marksizm nie tylko panował programowo w krajach komunistycznych, ale skażone nim były konsumpcjonistyczne społeczeństwa Zachodu (stąd duże znaczenie partii komunistycznych w takich krajach jak Francja i Włochy). Wdzierał się coraz bardziej do teologii (vide marksistowska teologia wyzwolenia w Ameryce Południowej, czy też niebezpieczny dialog prowadzony przez znanego teologa między marksizmem, a chrześcijaństwem, na płaszczyźnie humanistycznej).

Powiedzmy sobie wprost: Kościół i wiara były wtedy pogrążone w wielkim kryzysie we wszystkich sferach: dogmatycznej, eklezjologicznej i moralnościowej. Wielu duchownych głosiło wprost herezje, które były nagłaśniane przez ośrodki laickie, pozostali duchowni byli zagłuszani, a wierni świeccy byli w wielkim zagubieniu i zakłopotaniu. Wspomniane ofiary w objawieniu fatimskim to być może nie fizyczne, ale duchowe wywołane skutkami grzechów i apostazji. Czyżby to wielkie miasto to miał być Kościół Powszechny? Ale cóż w takim razie znaczy ów Krzyż na szczycie góry? Zamach na następcę Św. Piotra 13 maja był w Rzymie (może metaforycznie to jest ten szczyt góry), nieopodal miejsca kaźni św. Piotra i Jego grobu, a Św. Piotr zginął śmiercią krzyżową. Z objawienia wynika, że Ojciec Święty ginie w zamachu.

Zamach z 13 maja 1981 r. rzeczywiście był śmiertelny. Przyznał to m.in. sam zamachowiec dwa lata później, ale i sam papież stracił sporo krwi i gdyby droga do kliniki Gemellego trwała kilka minut dłużej... Z zeznań świadków wiemy, że karetka, która wiozła Jana Pawła II do szpitala dotarła tam szybciej niż normalnie mogło to się zdarzyć. Pamiętajmy, że były to godziny ulicznego szczytu w 3-milionowym mieście. Jeszcze jedna ważna sprawa, o której mówiła Maryja dzieciom w Cova da Iria to, to żeby Trzecią Tajemnicę wyjawiono dopiero po 1960 r. Tajemnica o „wielkim mieście w połowie zrujnowanym”, przez które papież idzie „udręczony bólem i cierpieniem”, gdzie ma miejsce zamach na jego osobę. Właśnie po tym roku spotęgował się wspomniany kryzys wiary, a w jego centrum miał miejsce zamach na papieża.

Podsumowując powyższe dywagacje zadajmy sobie kilka pytań: Czyżby „błędy Rosji” czyli komunizm zrodzony marksizmu głoszącego materializm i agnostycyzm po roku 1960 r. nie panowały powszechnie, totalnie i były jednością? Czy zatrute owoce tej ideologii nie będą zatruwać ducha i wpajać ludziom ducha rezygnacji i dostosowania wiary do współczesności? Czy właśnie te błędy nie skierowały broni przeciwko Wikariuszowi Chrystusa na ziemi? Czy droga do zwycięstwa (Zmartwychwstania) to nie via dolorosa pokazana w objawieniu z 13 lipca 1917 r., a zrealizowana po 1960 r.? Na te pytania odpowiedź jest już znana. Nie znamy jednak dokładnej i racjonalnej odpowiedzi popartej 100-procentowymi dowodami kto stał za zamachem z 13 maja 1981 r. Może jej nigdy nie poznamy, a sam zamach 13 maja 1981 r. i III Tajemnica Fatimska mają nas wprawiać w zadumę nad kryzysem wiary współczesnego człowieka i drogami wyjścia z niego, bo to układa się w logiczną całości i przesłanie Zbawienia człowieka.

Grzegorz Pustkowiak

Nr 22-23 (28.05-4.06.2006)