<< powrót

SWASTYKA I ZNAK POGONI (1) - Korpus Plechavicziusa

Andrzej Solak

Przed dwoma laty, 16 lutego 2004 r., w dniu Święta Odrodzenia Niepodległości Litwy, prezydent tego kraju Rolandas Paksas odznaczył pośmiertnie Wielkim Krzyżem Orderu Pogoni generała Pavilasa Plechavicziusa oraz pięciu jego podkomendnych. Generał był ongiś dowódcą jednostek LVR (Lietuvos Vientiné Rinktine – Litewskich Drużyn Miejscowych), walczących u boku hitlerowskich Niemiec. W uzasadnieniu zaszczytnego wyróżnienia mogliśmy przeczytać o operacjach bojowych LVR wiosną 1944 r. na terenie „Litwy Wschodniej” (to jest Wileńszczyzny), gdzie „powstrzymały działalność szalejących tam band". Mianem „szalejących band” określono oddziały Armii Krajowej, które własną krwią i poświęceniem potwierdzały polskość Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej.

Front Aktywistów

We wrześniu 1939 r. Wileńszczyzna została opanowana przez wojska sowieckie. Na mocy układu litewsko-sowieckiego z 10 października 1939 r. obszar ten przekazano Litwie, w zamian za zgodę na zainstalowanie w tym kraju baz Armii Czerwonej. Litwini połknęli haczyk, co zemściło się na nich okrutnie. Już w czerwcu 1940 r. władze sowieckie zażądały od nich powołania nowego, powolnego sobie rządu, zapowiadając jednocześnie wkroczenie na Litwę wojsk „wystarczająco licznych, aby mogły zapewnić realizacje układu zawartego między ZSRR a Litwą”. Następstwem tego kroku była aneksja Litwy (oficjalnie zatwierdzona 3 sierpnia 1940 r.), „awansowanej” teraz do rangi sowieckiej republiki związkowej.

Szereg litewskich działaczy politycznych ratowało się ucieczką za granicę. 17 listopada 1940 r. powstał w Berlinie Front Aktywistów Litewskich, z udziałem przedstawicieli większości partii politycznych zniewolonego kraju. Front patronował rozwijającej się na Litwie konspiracji, przygotowując na stosowną chwilę wybuch powstania narodowego. W miarę zbliżania się konfliktu niemiecko-sowieckiego działalnością aktywistów coraz bardziej zainteresowane były hitlerowskie służby specjalne.

Po napaści Niemiec na ZSRS 22 czerwca 1941 r., na Litwie doszło do wystąpień zbrojnych. Aktywiści utworzyli szereg oddziałów partyzanckich, cieszących się dużym poparciem ludności Litwy Kowieńskiej. Na ich stronę przeszła dość liczna grupa dezerterów z 29. Korpusu Terytorialnego Armii Czerwonej. Partyzanci atakowali wycofujące się wojsko sowieckie, likwidowali kolaborantów. Spektakularny sukces odnieśli w Kownie, gdzie weszły do boju dwa oddziały powstańcze w łącznej sile 800 ludzi, zdobywając rozgłośnię radiową oraz budynki rządowe.

Niestety, powstanie czerwcowe 1941 r. miało też swą mroczną stronę. W tych dniach w pełni ujawnił się krwiożerczy fanatyzm szowinistów litewskich, którzy dopuścili się wielu pogromów ludności żydowskiej, polskiej i białoruskiej.

W Kownie miała miejsce przerażająca masakra 3800 Żydów, dokonana we współpracy z niemieckim Sipo (patrz: zdjęcie). Partyzanci tłumaczyli się chęcią ukarania osób kolaborujących z Sowietami, ale w rzeczywistości współpracownicy okupanta stanowili tylko drobny ułamek ofiar. Na prowincji zgładzono dalszych 1200 Żydów.

Zbrojne grupy aktywistów wkroczyły też na Wileńszczyznę, zabijając dziesiątki Polaków i Białorusinów, gwałcąc i rabując. Do masowych mordów doszło m.in. w rejonie Brasławia i w Nowych Święcianach.

W służbie Hitlera

Z chwilą wkroczenia Niemców na Litwę powstał Rząd Tymczasowy z Juozasem Ambrazevicziusem na czele. Przystąpiono do organizowania sił zbrojnych. W samym okręgu wileńskim powstały zalążki pięciu pułków ochronnych, pułku artylerii, dywizjonu artylerii ciężkiej, batalionu saperów i łączności. Tylko tam zgłosiło się 4.047 ochotników (w tym 506 oficerów).

Niemcy szybko unicestwili litewskie marzenia o samodzielności. Pod rządami Rzeszy nie mogło być mowy o suwerennym rządzie ani o armii narodowej. Wszakże okupanci pozostawili w rękach Litwinów administrację, zezwalając też na utworzenie formacji policyjnych. W samym Kownie z dawnych jednostek partyzanckich sformowano pięć kompanii policji podległych SD. Niekiedy, by nie zrażać Litwinów, unikano określania ich oddziałów policyjnymi, zwąc je „ochronnymi” lub „samoobroną”. Latem 1941 r. litewskie oddziały podporządkowane Niemcom osiągnęły stan 24 batalionów (250 oficerów, 13.000 żołnierzy). W pierwszej połowie 1942 r. część z nich rozformowano, inne przekształcono w typowo policyjne Schutzmannschaften.

Bataliony Schutzmannschaften były skoszarowanymi jednostkami, liczącymi na ogół po 350-750 ludzi. W sierpniu 1942 r. w szeregach 20 litewskich batalionów policyjnych służyło 8.400 funkcjonariuszy (w tym 341 oficerów). W sumie w czasie wojny ochotnicy litewscy utworzyli 36 takich oddziałów – 14 z nich weszło w skład LVR.

Drużyny Miejscowe

13 lutego 1944 r., na mocy niemiecko-litewskiego porozumienia, podpisanego przez generałów SS Harma i Jackelna oraz przez litewskiego generała Pavilasa Plechavičiusa, powołane zostały Litewskie Drużyny Miejscowe – LVR, w nomenklaturze niemieckiej: Litauische Sonderverbände. Niemcy przewidywali, że LVR staną się użytecznym narzędziem w zwalczaniu Armii Krajowej, bardzo aktywnej na Wileńszczyźnie.

Sformowano 14 batalionów, łącznie 11.500 ludzi. Inicjatywę poparły zarówno litewska administracja samorządowa na usługach Niemców, jak i niepodległościowe organizacje podziemne (w rodzaju Laiszies Korotoju Sajunga – Związku Bojowników Wolności), które nakazały swym działaczom wstępowanie do LVR. W założeniach litewskich polityków Drużyny Miejscowe miały docelowo osiągnąć stan korpusu w sile trzech dywizji piechoty. Samodzielnie, wbrew zaleceniom Niemców, powołano trzy zgrupowania pułkowe, które miały stać się zalążkiem przyszłych dywizji.

Dowódca LVR, generał porucznik Pavilas Plechaviczius pochodził ze Żmudzi, z rodziny ziemiańskiej. Dawny oficer rosyjskiej (carskiej) kawalerii, w okresie międzywojennym brał aktywny udział w życiu politycznym Litwy, uczestnicząc m.in. w prawicowym zamachu stanu z 1926 r. Mimo powiązań z litewskimi nacjonalistami, jego wybór wywołał pewne nadzieje w kręgach polskiej konspiracji. Generał Plechaviczius wydawał się być przychylny Polakom. Odnotowano co najmniej jeden udokumentowany przypadek jego interwencji u Niemców, w obronie aresztowanego polskiego inżyniera. Już po swej nominacji na komendanta Drużyn Miejscowych Plechaviczius próbował (za pośrednictwem Aleksandra Tyszkiewicza) nawiązać kontakt z Armią Krajową. Z inicjatywą porozumienia wyszedł również ppłk Aleksander Krzyżanowski „Wilk”, komendant Okręgu Wileńskiego AK.

W dniach 13 i 22 kwietnia 1944 r. doszło do spotkań przedstawicieli LVR i AK. Niestety, Litwini zaprezentowała nierealistyczne stanowisko, domagając się od Armii Krajowej ni mniej, ni więcej, tylko... podporządkowania się LVR! Przedstawili też stronie polskiej alternatywę w postaci... wycofania się AK z Wileńszczyzny. Ma się rozumieć, Polacy odrzucili te roszczenia. Spór miał zostać rozstrzygnięty orężnie.

Niektórzy historycy są zdania, iż generał Plechaviczius rzeczywiście szczerze dążył do porozumienia. Fiasko rokowań było wynikiem antypolskiego nastawienia jego oficerów, którzy skutecznie storpedowali inicjatywę swego dowódcy.

Inwazja

Na wiosnę 1944 r. siedem batalionów LVR wkroczyło na Wileńszczyznę. Ich żołnierze śpiewali:

Kiedy nasi żołnierze maszerują

Polak w Warszawie drży ze strachu.

Znamienne, że LVR tworzyli w ogromnej większości obywatele Litwy Kowieńskiej. Ich przeciwnicy z AK byli przeważnie synami ziemi wileńskiej. Litwini zamierzali więc „uwolnić” Wileńszczyznę od jej rdzennych mieszkańców. 4 maja LVR (3. kompania 310. batalionu) uderzyły na Pawłów, mordując mieszkańców (relacje mówią o zmuszaniu chłopów do wzajemnego wieszania, torturach, paleniu żywcem). W sukurs pospieszyła brygada AK „Szczerbca”, gromiąc napastników – zginęło 20 Litwinów, 15 wzięto do niewoli (czterech, w tym dowódcę kompanii, po udowodnieniu udziału w masakrze cywilów, rozstrzelano; pozostałych uwolniono).

Dwa dni później 308. batalion LVR palił Graużyszki i Sieńkowszyznę, mordując całe rodziny. W starciu z brygadami AK „Cerbera”, „Nietoperza” i „Tura” poniósł sromotną klęskę, tracąc 36 zabitych i 224 wziętych do niewoli (sześciu jeńców rozstrzelano za zbrodnie na ludności cywilnej, resztę pozbawiono mundurów i zwolniono – odzianych w kalesony, koszule i... hełmy). 8 maja dwie kompanie LVR zaatakowały kompanię szkolną AK pod Koniawą – w zaciętym boju zginęło 70 Litwinów i 9 Polaków.

Nieporadność w boju prezentowana przez żołnierzy LVR ułatwiła decyzję Niemcom, od pewnego czasu nieufnie obserwującym niezależną postawę Plechavicziusa. 9 maja ogłosili, że dowództwo nad Drużynami Miejscowymi w Wilnie przejmuje SS-Obergruppenführer F. Jackeln, zaś pozostałe bataliony przechodzą pod komendę niemieckich komisarzy.

Tymczasem, w nocy 13/14 maja nastąpił wielki kontratak Polaków – 3., 8., 9. 12. i 13. brygad Armii Krajowej. 750 partyzantów uderzyło na dwakroć liczniejsze zgrupowanie pułkowe LVR (bataliony 301. i 308.) w Murowanej Oszmiance. Polacy stracili 12 zabitych, Litwini 69 (w tym dowódcę pułku) oraz 324 wziętych do niewoli (Litwini przyznają się do 51 zabitych i 170 jeńców). Tej samej nocy na batalion LVR w Tołminowie uderzyła brygada „Nietoperza” – Polacy wzięli 115 jeńców, tracąc 1 zabitego. Jeńców rozebrano do bielizny i skierowano w trzech kolumnach do Jaszun, Wilna i Oszmiany. Dla prestiżu Drużyn Miejscowych był to cios zabójczy.

W kolejnych potyczkach potwierdziła się pewna prawidłowość. Żołnierze LVR doskonale radzili sobie z paleniem polskich wiosek i zabijaniem bezbronnych cywilów (kolejne ofiary odnotowano m.in. w Adamowszczyźnie i Tołminowie). Za to w bojach z partyzantami ponosili klęskę za klęską. Armia Krajowa konsekwentnie traktowała jeńców z kurtuazją, oddając pod sąd polowy jedynie sprawców zbrodni popełnionych na ludności cywilnej.

Ogółem w trakcie miesięcznej batalii przeciw Armii Krajowej LVR utraciły (wg obliczeń Romana Koraba-Żebryka) 197 poległych w walce, 29 rozstrzelanych oraz 850 wziętych do niewoli i następnie zwolnionych. Historycy litewscy utrzymują wprawdzie, że konflikt z Polakami kosztował życie „tylko” 150 żołnierzy Drużyn Miejscowych. Tak czy inaczej, wystąpienie LVR zakończyło się wielkim blamażem.

15 maja Niemcy aresztowali generała Plechavicziusa, który odmówił im pełnego podporządkowania się. LVR zostały rozwiązane. 3500 żołnierzy wcielono do jednostek obrony przeciwlotniczej bądź formacji budowlanych, innych wysłano na roboty do Niemiec. W Ponarach i Mariampolu rozstrzelano 83 usiłujących dezercji. 129 osób wywieziono do obozów koncentracyjnych w Stutthofie i Salaspils (w Salaspils, dawnym Kircholmie, internowano też Plechavicziusa).

Dywizja Żmudzka

Po klęsce LVR, aktywiści litewscy powołali Drużyny Obrony Ojczyzny (Tevynes Apsaugos Rinktine). Werbując m.in. dawnych policjantów, w lipcu 1944 r. zorganizowali Dywizję Żmudzką (Żemaicziu Divizijaje), w sile dwóch pułków piechoty, pod dowództwem płk inż. Meczysa Kareivasa, skierowaną następnie na front, do walki z bolszewikami. Już w październiku dywizja została zniszczona – ocalało tylko 1 tys. żołnierzy. Sformowano z nich batalion inżynieryjny, przerzucony do Prus Wschodnich, rozbity tam przez Armię Czerwoną na wiosnę 1945 r. Garść ocalonych okręty Kriegsmarine przewiozły do Lubeki.

Ogółem podczas II wojny światowej dwumilionowy naród litewski dostarczył Hitlerowi niebagatelny kontyngent 50.000 żołnierzy i policjantów. Stanowiło to 4 proc. członków formacji wschodnich, walczących u boku Niemców. Trzeba tu jednak podkreślić, że proniemieckie sympatie wcale nie były na Litwie dominujące. Dowodem fiasko zarządzonego przez hitlerowców poboru w dn. 6 marca 1943 – zgłosiło się wtedy niespełna 20 proc. poborowych (dla porównania: na Łotwie i w Estonii blisko 74 proc.). Żałosne wyniki poboru zaważyły na decyzji Himmlera o rezygnacji z formowania litewskiej dywizji Waffen-SS.

W ramach Drużyn Obrony Ojczyzny utworzono też oddziały partyzanckie, do walki na sowieckim zapleczu. Po zajęciu Litwy przez Armię Czerwoną rozwinął się tam potężny ruch powstańczy – wzięło w nim udział 50.000 ludzi, z których ok. 20.200 zginęło w walkach, tysiące innych zostało straconych bądź zmarło w więzieniach. Ostatni Mohikanie litewskiego antykomunistycznego ruchu oporu polegli w 1965 r. (!). Ten rozpaczliwy, pozbawiony nadziei zryw w obronie wolności zasługuje na jak najgłębszy szacunek. Mało kto jednak pamięta, iż początek litewskim działaniom partyzanckim lat 1944-1965 dali działacze Drużyn Obrony Ojczyzny – organizacji zorientowanej na sojusz z hitlerowskim Niemcami.

Andrzej Solak

Cdn.

www.krzyzowiec.prv.pl